Wspólne długi zostają po rozwodzie. Nawet jeśli udało się bezboleśnie przejść procedurę podziału mieszkania, samochodu i innego majątku, nie oznacza to, że podobnie będzie z kredytami. Sąd zajmuje się bowiem tylko aktywami. Ważna też jest data zaciągnięcia długu.
Upraszczając: dług, który obciążył solidarnie oboje małżonków, pozostaje wspólnym długiem w każdym wypadku zakończenia małżeństwa, czyli rozwodu, separacji, podpisaniu intercyzy o rozdzielności, sądowym zniesieniu wspólności przez sąd, upadłości, a nawet ubezwłasnowolnienia jednego z małżonków.
Sąd może wprawdzie wskazać, który z małżonków ma spłacić długi, albo kto w jakiej wysokości za nie odpowiada. Wierzyciele nie muszą się tym jednak kierować i jeśli wskazany w orzeczeniu jeden z małżonków nie wywiąże się ze zobowiązań, wierzyciel może domagać się spłaty od drugiego. Może jednak wyrazić zgodę na przepisanie całego długu na jednego z małżonków, ale zależy to wyłącznie od dobrej woli wierzyciela.
Jeśli jednak wierzyciel ściągnie dług z małżonka, który zgodnie z orzeczeniem sądu miał za niego nie odpowiadać, małżonek może domagać się zwrotu kosztów od wskazanego wcześniej przez sąd. Wyłącznie jednak na drodze sądowej.
Powyższe dotyczy również oczywiście kredytów hipotecznych. Dług hipoteczny ciąży bowiem na obojgu małżonków także po ustaniu małżeństwa, niezależnie od wyroku sądu dotyczącego podziału mieszkania lub domu. W razie podziału majątku dorobkowego zadłużenie, które nie zostało spłacone, pomniejszy wartość nieruchomości obliczaną na potrzeby podziału. Potwierdził to Sąd Najwyższy w postanowieniu z 21 stycznia 2010 roku (sygn. I CSK 205/09).
Długi sprzed 20 stycznia 2005 r.
Przed tą datą nie można było egzekwować należności od małżonka, który w sposób wyraźny nie zgodził się na zaciągnięcie długu przez współmałżonka. W praktyce o tym czy zgoda była decyduje sąd, gdyż nigdy nie było żadnego przepisu, który regulowałby kwestię w jakiej formie miałaby być ona udzielona. Właśnie dlatego przepisy dotyczące tego zagadnienia zostały zmienione, ale wszystkie długi zaciągnięte przed ich zmianą, rozpatrywane są według stanu faktycznego obowiązującego na okres, w którym zostały one zaciągnięte.
Kluczowe dla określenia odpowiedzialności jest stwierdzenie czym jest tzw. zwykły zarząd wspólny. Określenie to dotyczy sprzedaży ruchomości, które nie wpływają w sposób znaczący na uszczuplenie majątku małżonków. Im wyższe były zarobki małżonków, tym wyżej była granica finansowa zwykłego zarządu wspólnego, choć nigdy nie została w sposób bezdyskusyjny określona. Jeśli długi nie przekraczały czynności zwykłego zarządu, wierzyciel mógł wtedy (może i teraz) ściągać wierzytelności z majątku wspólnego, bez względu na to czy oboje małżonków zgodzili się na zaciągnięcie kredytu. Nie miało i nie ma nawet znaczenia czy współmałżonek o owym długu wiedział.
Można jednak zwrócić się do sądu o ograniczenie lub wyłączenie przymusowego ściągania z długu wspólnego, jeśli zaciągnął go jeden z małżonków, co było sprzeczne za zasadami współżycia społecznego. Pozwala na to art. 41 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego w starym brzmieniu.
Ważny jest też wciąż obowiązujący art. 767 Kodeksu postępowania cywilnego, który wskazuje, iż nawet komornik nie może zająć kolejnych składników majątku wspólnego. Małżonek może bowiem w sądzie udowodnić, że komornik zajął już przedmioty z majątku wspólnego na podstawie wyroku. Sąd ma wtedy prawo ograniczyć, bądź nawet całkowicie wyłączyć możliwość ściągnięcia długu z pozostałego majątku wspólnego.
No niestety, kredyt to teraz ważniejszy dokument i trudniejszy do rozwiązania niż akt małżeński. Ja zapożyczyłem się u rodziny i przyjaciół i spłaciłem wspólne mieszkanie żonie – żeby potem nie było megakłopotów. Trzy lata pracowałem na długi – dziś zostały tylko u najbliższej rodziny, która poczeka bo im oddaję na raty. Ale mieszkam na swoim i nikt nikogo po sądach ciągać nie będzie.
A ja wziąłem kredyt PRZED ślubem na siebie i po rozwodzie i tak sprawa skończyła się w sądzie, bo żona zaczęła kombinować, że niby wspólnie spłacaliśmy i muszę oddać część mieszkania! Sprawę oczywiście wygrałem, ale dwa lata krew napsuła!
Witam
Rozwiodłem się z żoną, ale kredyty zostały, taraz ja zostałem z kredytami i alimentami, co mogę zrobić z tym fantem? mogę ją podać o wspólny podział spłaty kredytów? Dodam że są to kredyty konsumpcyjne.
Z góry dzięki za odpowiedź.
pzdr.
MM
Można tego uniknąć. My zrobiliśmy tak, że ja wziąłem kredyt żeby spłacić kredyt. Sporo w plecy, ale żadnych kontaktów już nie mamy, żadnych zobowiązań, nic wspólnego. Nie będzie komorników, alimentów etc. Każdy poszedł w swoją drogę i dzięki Bogu.
nie ma czegoś takiego jak „ja zostałem z kredytami” – jak nie mieliście rozdzielności majątkowej to spłacacie solidarnie, przy podziale majątku powinno to być ustalone
Mam pytanie. Jeżeli dom był zakupiony w stanie deweloperskim przez małżeństwo i był wart np. 300 tys zł. Obecnie dom jest wykończony (płytki, panele, zrobione łazienki, nowiutka kuchnia sprzęt itp itd) to rozumiem, że wartość wzrosła. Do spłaty kapitału zostało np 290 tys. Czyli w przypadku sprzedaży po roku czasu od kupienia, sprzedaż np za 450 tys, spłaca się kapitał i do podziału zostaje 160 tys zł? Czy odsetki też jakoś trzeba spłacić?