
Do nazwiska panieńskiego można, ale wcale nie trzeba wrócić po rozwodzie. Decyzję trzeba jednak podjąć w trzy miesiące od momentu prawomocnej decyzji o rozstaniu.
W tym czasie warto podjąć ostateczną decyzję, bo zmiana nazwiska jest w takim trybie znacznie prostsza niż później. Po upływie trzech miesięcy uprawnienie wygasa i trzeba przejść żmudną procedurę, przewidzianą w ustawie z 17 października 2008 roku o zmianie imienia i nazwiska. Termin trzymiesięczny liczy się od dnia uprawomocnienia wyroku rozwodowego, czyli 14 dni od doręczenia go z uzasadnieniem.
Zmiany nazwiska nie może natomiast żądać np. były mąż od żony. Jest to decyzja całkowicie suwerenna, niezależna również od stwierdzenia – bądź nie – winy rozpadu pożycia. Wystarczy złożyć oświadczenie o powrocie do nazwiska sprzed ślubu przed kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego – każdego w Polsce, gdyż w tym przypadku rejonizacja nie występuje. Następnie kierownik Urzędu Stanu Cywilnego przesyła oświadczenie do USC, w którym zarejestrowany jest akt małżeństwa.
przynajmniej to łatwo załatwić, bo reszta to jakiś prawniczy koszmar…
Ja zostawiłam. Szkoda zachodu, poza tym jeszcze jestem młoda i wolę żeby faceci wiedzieli, że nie ma co podchodzić, bo nie mam ochoty na żadne związki już…
Dlatego coraz częściej nazwiska kobiety zostawiają. I po rozwodzie nie ma kłopotu, bo w tym sensie nic nie trzeba zmieniać. Przynajmniej tego jednego problemu można uniknąć, bo potem zaczynają się dopiero kłopoty: alimenty, mieszkanie po rozwodzie, długi małżonka, etc.
Co ciekawe, w ogóle nie rozumiem trendu podwójnych nazwisk – takie udawanie niezależności? Co innego gdy jest się znaną dziennikarką, sportsmenką itd. ale „zwykli” ludzie? Pajacing i nic więcej.
Mylisz się, to nie próżność, a wynika często ze względów praktycznych. Dzięki temu miałam ten sam e-mail w pracy i wiele innych rzeczy było prostszych, bo dla wielu ludzi i instytucji dalej byłam panią Lo….ską, a nie jakąś babką, o której pierwszy raz słyszą.